W ostatnich dniach media na całym świecie, w tym w Wielkiej Brytanii, bombardują czytelników doniesieniami o rzekomej „supergrypie”, która ma zagrażać systemowi opieki zdrowotnej.
Termin ten, choć szeroko rozprzestrzeniony w nagłówkach, nie ma jednak żadnego naukowego uzasadnienia. Eksperci i organizacje zdrowia, w tym WHO i ECDC, jednoznacznie wskazują, że nie ma dowodów na to, by obecny wariant grypy był bardziej zaraźliwy, śmiertelny czy szczególnie groźny.
Warto zaznaczyć, że termin „supergrypa” to jedynie określenie potoczne, które nie ma żadnej wartości naukowej. To termin, który wprowadzili politycy oraz niektórzy przedstawiciele brytyjskiej służby zdrowia NHS, ale nie znajdziemy go w słownikach medycznych. Profesor Devi Shridhar, ekspertka z zakresu zdrowia publicznego, w jednym z artykułów w Guardianie podkreśla, że nie jest to termin stosowany w środowisku naukowym.
Objawy grypy, wywołanej przez wirus H3N2, są typowe: gorączka, kaszel, katar, bóle ciała, a czasem także wymioty czy biegunka. Dr Giuseppe Aragona w rozmowie z „The Independentem” podkreśla, że nasilenie objawów jest porównywalne do wcześniejszych sezonów grypowych.
Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) potwierdzają, że nie ma żadnych dowodów na to, by obecny sezon grypowy miał szczególnie poważniejsze skutki niż w latach poprzednich. Choć odnotowano nieco wcześniejszy wzrost liczby przypadków, nie ma podstaw do paniki.
Główna różnica w porównaniu do poprzednich lat to wcześniejsze pojawienie się fali grypy – sezon grypowy zaczyna się około tydzień wcześniej niż w ostatnich latach. Jednak w porównaniu do wieloletnich danych, taka różnica jest zupełnie normalna. Dziennikarze skupiają się na tym szczególe, tworząc narrację o „kryzysie”, ale w rzeczywistości sytuacja jest w granicach normy.
Choć niektóre media ostrzegają przed „przepełnieniem szpitali” i „katastrofą”, eksperci z NHS oraz think tanku King’s Fund zauważają, że obecny poziom hospitalizacji jest porównywalny z wcześniejszymi latami, a brytyjska służba zdrowia w żaden sposób nie jest przeciążona. Podobne ostrzeżenia o „zimowej fali grypy” były obecne w mediach w ubiegłych latach.
Mimo że liczba przypadków grypy rośnie, nie ma żadnych dowodów na to, by tegoroczny sezon był wyjątkowy czy groźniejszy niż poprzednie. Przypadki hospitalizacji mieszczą się w normach, a objawy grypy są standardowe. Wydaje się, że media podkręcają histerię, nie prezentując pełnego obrazu sytuacji, a rzeczywiste zagrożenie jest dużo mniejsze, niż sugerują dramatyczne nagłówki.
Autorstwo: Aurelia
Na podstawie: Ekspedyt.org, Off-Guardian.com, TheGuardian.com, Independent.co.uk
Źródło: WolneMedia.net

