Wywiad z doktorem Robertem Lustigiem

Poniżej pierwsza i druga część (z około 5) mojego streszczenia wywiadu z doktorem Robertem Lustigiem. Jeśli pomimo mojego zabiegania wracam na chwilę na facebooka, by akurat to Wam to przekazać, to już wiecie, że jest to wywiad wyjątkowy, jeden z najlepszych, jakie w życiu słyszałam. Wiem, że przekażecie to dalej.

 


Z jednej strony są ci, którzy świadomie i za wszelką cenę, w tym cenę ludzkiego cierpienia i śmierci, chcą zarabiać miliardy. Trudno nam nawet wyobrazić sobie, że można żyć tak jak oni. Oni tępią takie publikacje i robią wszystko, by ta wiedza się nie roznosiła. Z drugiej strony jesteśmy my, którzy nie jesteśmy w stanie czuć się w pełni szczęśliwi i cieszyć się w pełni życiem i jego możliwościami bo sami chorujemy lub/i bezradnie patrzymy na cierpienie bliskich, gdy przecież chcemy, by w pełni cieszyli się życiem.

 

Ten wywiad daje wskazówki, jak przywrócić sobie zdrowie. Wystarczy wysłuchać, zastosować, ale i nie poprzestawać w poszukiwaniu wiedzy. Całusy dla wszystkich ??

Z kanału The Diary of a CEO: https://youtu.be/4DWKf5RqU-s?si=3c1b8Ys6aP9tNJ_8

Dr Lustig: Mówmy o tym jasno i szczerze: to nie kalorie są problemem. Tu chodzi o cukier. On jest problemem. I tu jest klucz (insulina - przyp. red.) do redukcji masy ciała.

Lektor: Robert Lustig jest endokrynologiem, którego badania pokazują rolę, jaką odgrywa cukier w powstawaniu i rozwoju najbardziej destrukcyjnch problemów zdrowotnych, jak i dają wskazówki, jak możemy odzyskać kontrolę nad swoim zdrowiem.

Dr Lustig: Jeśli pijesz jeden napój z cukrem dziennie, twoje ryzyko zachorowania na cukrzycę (typu 2 - przyp. red.) wzrasta o 29%. To duży problem. Wiemy również, że jeśli spożywasz dużo cukru, to skutkiem są np. problemy psychiczne, pogorszenie się funkcji poznawczych, intelektualnych, czy przedwczesna śmierć. Wiemy też, że cukier jest głównym powodem zespołu zaburzeń uwagi (ADD - Attention Deficit Disorder), ale sęk w tym, że cukier uzależnia, więc 73% produktów w sklepach spożywczych zawiera cukier dodany przez producentów, gdyż wiedzą oni, że jeśli go dodadzą, będziesz kupować więcej.
Nie możesz ufać temu, co ci mówią producenci. Jeśli mówią, że coś jest zdrowe, zwykle jest niezdrowe. Pozwaliśmy ich już wielokrotnie, ponieważ byli i są świadomi, że cukier jest problemem, ale przekupili naukowców, by ci ogłosili, że tym problemem nie jest.
Włamali się do twojego umysłu.

Steven: Mnóstwo ludzi nie ma czasu, by sprawdzać skład wszystkiego, co jedzą. Nie są też naukowcami.

Dr Lustig: Zgadza się.

Steven: Jaką więc radę możemy dać takim ludziom, prostą i łatwą w zastosowaniu?

Dr Lustig: Żywność może leczyć, ale i może zatruwać. Pytanie brzmi, jak odróżnić, która żywność leczy, a która zatruwa.
Oto sekret..

Cześć 1. Włamali się do naszych umysłów

Steven: Na pierwszej stronie Pana książki jest napisane "włamanie do umysłów ludzi". To bardzo mocne słowa. Czyje umysły zostały zhakowane? I kto się do nich włamuje?

Dr Lustig: Zhakowany został Twój umysł, mój, każdego z nas. Kto to robi? Ci, których system wartości jest inny niż Twój, a więc (w biznesie - przyp. red.) jest to praktycznie każdy. Podstawą problemu jest to, że nam jako społeczeństwu sprzedawana jest masa produktów, a my jako jednostki sprzedajemy się tej masie produktów. Powodem, dla którego napisałem książkę (Hacking of American mind, 2017 - przyp. red.) jest, że właśnie dlatego nasza egzystencja stała się żałosna. Naszym naturalnym prawem jest być szczęśliwymi, a w ten sposób to prawo zostało nam odebrane. Jesteśmy przeciwieństwem szczęścia, jesteśmy ogromnie nieszczęśliwi. Wystarczy spojrzeć na ilość przypadków depresji na całym świecie, nie tylko w USA, nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale wszędzie. Światowa Oraganizacja Zdrowia mówi, że 5% mieszkańców naszej planety jest w klinicznej depresji, a w USA jest to 22%. Jesteśmy więc bardzo nieszczęśliwi. Pytanie brzmi, dlaczego? Naszym celem jest być szczęśliwymi, jest to nawet wpisane w tekst Deklaracji Niepodległości: "Życie, wolność i dążenie do szczęścia".
Jesteśmy nieszczęśliwi, gdyż.. zastępujemy szczęście przyjemnościami.

Jaka jest różnica pomiędzy przyjemnością, a szczęściem?

  • Przyjemność trwa krótko, szczęście trwa długo.
  • Przyjemność czujemy fizycznie w ciele czy umyśle. Szczęście jest eteryczne, duchowe.
  • Przyjemność jest braniem, jak np. wygrana w kasynie. Szczęście jest dawaniem, np. dążenie do godnych warunków życia ludzkości.
  • Przyjemność przeżywamy sami. Szczęście jest zwykle odczuwane razem z innymi ludźmi.
  • Przyjemność może zostać osiągnięta poprzez pewne substancje, a szczęście nie może zostać osiągnięte przez jakiekolwiek substancje.

W swoich skrajnościach przyjemności, czy to spowodowane substancjami takimi jak np. kokaina, amfetamina, nikotyna, cukier, czy spowodowane zachowaniami typu wydawanie pieniędzy, hazard, media społecznościowe, internet, gry komputerowe, pornografia, wszystkie prowadzą do uzależnienia. To dlatego mówimy o zakupoholikach, seksoholikach, czekoladoholikach, alkoholikach. Nie ma jednak czegoś takiego, jak uzależnienie od szczęścia.
Co najważniejsze, i to jest powód napisania mojej ksiazki, przyjemności to dopamina, a szczęście to serotonina, a to są zupełnie różne neurotransmitery. A wiec.. zupełnie inne neuroprzekaźniki, zupełnie inne zestawy receptorów, odpowiedzialne za nie są zupełnie inne obszary mózgu, mają zupełnie inne mechanizmy działania, jak i zupełnie inne mechanizmy ich usuwania z organizmu.
Dopamina pobudza, co oznacza, że gdy jest uwalniana w części mózgu odpowiedzialnej za odczuwanie nagrody, czyli w jądrze półleżącym, które jest widoczne w badaniach obrazowych, łączy się z receptorami dopaminy i dochodzi do procesu przetworzenia w odczucie nagrody, zadowolenia, satysfakcji. Te odczucia są dobre, dzięki nim mamy chęć do życia. Jeśli ich nie ma, to usychamy i umieramy. Są one niezbędne dla przetrwania gatunku. Orgazm należy do takich odczuć. Potrzebujemy tego, jest częścią codziennego życia.

Ale.. nadmiar tego typu odczuć to zupełnie inna historia. Dopamina jest pobudzającym neurotransmiterem (neurotransmiter to substancja wytwarzana przez neurony, czyli komórki nerwowe, która przenosi sygnał elektryczny od jednego neuronu do drugiego - przyp. red), a więc pobudza neurony, a one, gdy są pobudzane zbyt często, umierają. Można powiedzieć, że komórki nerwowe lubią być łaskotane, a nie uderzane i to długotrwale.
Trwająca zbyt długo, czy zbyt często powtarzająca się stymulacja komorek nerwowych, prowadzi do ich śmierci.

(żeby było szybciej, bo chodzi tu przecież o przekazanie wiedzy, a nie o tłumaczenie słowo w słowo, ciąg dalszy poniżej i nastepne czesci będą w formie streszczenia)

  1. Dopamina leży u podstaw uzależnień. Gdy mamy jej za dużo, to organizm broni się blokując w pełni lub częściowo jej receptory. Dochodzi do powstania mechanizmu tolerancji, tak jak w przypadku narkotyku, a więc potrzebna jest coraz większa dawka, by uzyskać ten sam efekt. Tolerancja natomiast jest połową uzależnienia. Nie ma znaczenia, jakie zachowanie powoduje produkcję dopaminy. Ostatecznie nadmiar dopaminy prowadzi do uzależnienia od czynnika wywołującego jej wytworzenie.
  2. Gdy natomiast mamy dużo serotoniny, nie ma potrzeby blokowania jej receptorów dlatego, że w przeciwieństwie do dopaminy mającej działanie pobudzające (jeden neuron pobudza następny), serotonina ma działanie hamujące (jeden neuron powoduje, że następny "odpoczywa"). Poza tym dopamina obniża poziom serotoniny, a więc im więcej przyjemności szukamy, tym mniej szczęśliwi jesteśmy.
  3. Cukier, zwłaszcza ten dodany do produktów, jest największym współczesnym problemem. W USA do roku 2013 problemem były też tłuszcze trans. To tłuszcze, które mają podwójne wiązania między atomami węgla, a atomy wodoru znajdują się po przeciwnych stronach wiązania. Normalne tłuszcze nienasycone typu oliwa z oliwek, czy olej rzepakowy, sezamowy, też mają podwójne wiązania, ale atomy wodoru znajdują się po tej samej stronie wiązania. By powstał tłuszcz trans, wystarczy podgrzać taki olej do zbyt wysokiej temperatury. Dla przemysłu spożywczego tłuszcze trans są korzystne bo tanie i przedłużające trwałość produktu, natomiast dla człowieka są zabójcze. Są używane od roku 1920. Naukowiec Fred Kummerow już w roku 1957 odkrył związek pomiędzy tłuszczami trans, a chorobami serca, ale dopiero po 30 latach, w 1988 roku, świat naukowy zaczął traktować jego odkrycia poważnie. Dopiero wtedy powiedziano ludziom, że tłuszcze trans zabijają i ludzi i zwierzęta. Natomiast dopiero w roku 2013, czyli prawie 60 lat po badaniach Kummerowa i trudnej do zliczenia liczbie ofiar, amerykańska agencja kontroli leków i żywności (FDA) zabroniła stosowania tłuszczów trans. Zdecydowanie tłuszcze trans są jak inkarnacja diabła w żywności. To po prostu trucizny.
  4. Cukier jest jak alkohol. Staje się trucizną po przekroczeniu pewnej jego dawki. W 1537 roku Paracelsus, ojciec nowożytnej medycyny, stwierdził, że to dawka decyduje o toksyczności. Mamy naturalną zdolność metabolizowania alkoholu do pewnej granicy i jeśli jej nie przekraczamy, nic złego się nie dzieje. Inna historia, gdy przekraczamy tę dawkę. Fruktoza jest metabolizowana praktycznie tak samo, jak alkohol. Po przekroczeniu limitu fruktozy, jaki ma nasza wątroba, staje się ona toksyczna tak samo, jak alkohol.
  5. Cukier biały to sacharoza. To dwie połączone cząsteczki: jedna cząsteczka glukozy i jedna cząsteczka fruktozy. One bardzo się od siebie różnią. Przemysł spożywczy mówi nam, że glukoza i fruktoza to to samo bo obie mają 4 kalorie w 1 gramie. Robią to, by ukryć przed konsumentami winę, jaką ponoszą za to, co zrobili z żywnością. Glukoza jest energią życia. Każda komórka na tej planecie wykorzystuje glukozę jako źródło energii. Glukoza jest tak ważna, że gdy jej nie jemy, nasze ciało samo ją produkuje. Eskimosi nie jedzą węglowodanów. Mają lód i tłuszcz, mięso, żadnych węglowodanów, ale w ich krwi jest glukoza. To dlatego, że nasze mózgi działają na glukozie. Mogą też działać na ketonach, ale u większości ludzi działają na glukozie. Potrzebujemy glukozy również dlatego, gdyż pewne hormony i białka potrzebują procesu glikogenezy, by działać. Np. LH (lutropina) i FSH (folikulotropina), czyli hormony które regulują pracę jajników i jąder. Brak glikogenezy oznaczałaby w tym przypadku bezpłodność. Organizm potrafi więc produkować glukozę np. z aminokwasów, czy tłuszczu.
    Glukoza jest niezbędna, ale nie jest potrzebna w żywności bo organizm sam wytworzy dokładnie tyle, ile jej potrzebuje.
    Fruktoza nie tylko nie jest potrzebna organizmowi, tym bardziej w żywności, ale i po przekroczeniu pewnej dawki jest toksyczna.
  6. Nasza wątroba ma naturalną zdolność metabolizowania 6-9 łyżeczek białego cukru dziennie, a więc do 4,5 łyżeczki fruktozy, czyli około 12 gram. Podobnie z alkoholem. Też 12 gram. U dzieci górna granica dla fruktozy wynosi 4 gramy. Średnio spożywamy 100 gram cukru czyli 50 gram fruktozy, a więc 4 razy tyle, co norma. 29% amerykańskich dzieci je śniadanie w szkole w ramach krajowego programu szkolnych śniadań. Jest to porcja owocowych chrupek i szklanka soku pomarańczowego. To 41 gram cukru, a to dopiero śniadanie.. (polecam poszukać informacji, co jedzą w szkole japońskie dzieci - przyp. red.). To skandal pokazujący w jaskrawy sposób potęgę przemysłu spożywczego, który już przez około 50 lat za pomocą swoich pieniędzy zamiata problem pod dywan. Już w latach 60-tych przemysł spożywczy wiedział, że cukier jest potężnym problemem. Ograniczenie go w produktach oznaczałoby mniejszy potencjał uzależniający, a więc mniejszą sprzedaż i mniejsze zyski. Przekupiono więc naukowców, by ci orzekli, że cukier problemem nie jest. To fakt. W bibliotece Uniwersytetu San Francisco mamy dokumentację (głównie chodzi o korespondencję wewnętrzną producentów) pokazującą, jak to zrobiono. Zdobyto te dokumenty badając wpływy przemysłu spożywczego. Na uniwersytecie tym stworzono następnie instytut badań nad wpływami korporacji.
    W 1965 roku przemysł spożywczy przekupił dwóch naukowców z wydziału zdrowia publicznego uniwersytetu Harvarda. Był to Fred Stare, szef departamentu żywienia oraz jego współpracownik Mark Hegsted, który 5 lat później został szefem USDA (ministerstwo rolnictwa USA - przyp. red.). Dostali 50.000 dolarów, w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze, za napisanie dwóch artykułów w New England Journal of Medicine ogłaszających, że to tłuszcze nasycone są problemem, a nie cukier (demonizowanie tłuszczów nasyconych, którymi zajadali się nasi dziadkowie czy rodzice, a więc i diety ketogennej, w ktorej jest dużo tłuszczów nasyconych, a prawie wcale cukru, jest również skutkiem tej korupcji - przyp. red.).  Zrobili znacznie więcej. Zinfiltrowali Narodowy Instytut Badań Dentystycznych tak, by fundusze przeznaczone na badania nad przyczynami próchnicy, przeznaczyć na badania nad szczepionką na próchnicę (Amerykanie nie stworzyli takiej szczepionki, sukces natomiast oglosili Japończycy w roku 2017 - przyp. red.). Dokumenty pokazują, że dokładnie wiedzieli, co robią. Były to działania świadome i celowe.
  7. Fruktoza nie jest jak glukoza. Jest jak alkohol. Jest praktycznie tak samo metabolizowana, jak alkohol. Toksyczność fruktozy nie wynika z kalorii. Jej przedawkowanie ma negatywne skutki metaboliczne, ogólnoustrojowe, psychiczne (a wiec i społeczne), neurologiczne (jest jednym z powodów zespołu zaburzeń uwagi ADD). Jest jedną z głównych przyczyn depresji. Związek między fruktozą a zespołem zaburzeń uwagi oraz ADHD został potwierdzony przy użyciu rezonansu magnetycznego, jak i poprzez badania behawioralne. One pokazały, że jeśli zmniejszysz ilość cukru w diecie dziecka, jego wyniki w nauce ulegają poprawie.
    Zrobiono taki eksperyment miedzy innymi na Uniwersytecie San Francisco. Wzięto 43 otyłych dzieci z zespołem metabolicznym, wszystkie z dużą ilością cukru w diecie, wszystkie o niskim statusie socjoekonomicznym. Najpierw zbadano dokładnie, co każde z tych dzieci zwykle je. Następnie zapewniono im wszystkie posiłki na 9 dni, redukując ilość cukru dodanego z 28 łyżeczek dziennie do 10. Miały cukier jedynie w owocach. Zależało badaczom na tym, by nie straciły na wadze, gdyż krytycy (związani zwykle z przemysłem spożywczym i mediami - przyp. red.) od razu powiedzieliby, że skoro ilość kalorii z cukru spadła o 350-400 dziennie, to dzieci straciły na wadze i stąd pozytywne zmiany. Dano im więc w zamian cukru 350-400 kalorii w postaci skrobii. To nie było zdrowe jedzenie, choć dużo zdrowsze od ich codziennej diety. Nie było w nim prawie wcale warzyw. Każdego dnia pytano o pomiar masy ciała (jeśli waga spadała, polecano by dziecko jadło więcej, by nie straciło na wadze) i wszelkie obserwacje ze strony dzieci i ich rodziców. Zbadano je dokładnie 10 dnia.
    Każdy aspekt ich zdrowia metabolicznego uległ poprawie. Ciśnienie krwi spadło, poziom glukozy i insuliny spadł, trzustka zaczęła działać prawidłowo, mleczany we krwi wróciły do normy. Podwyższony poziom mleczanów we krwi świadczy o tym, że mitochondria (odpowiedzialne za proces oddychania komórkowego - przyp. red.) nie działają prawidłowo (np. z powodu zbyt małej ilości tlenu w komórkach - przyp. red.), wskazywał więc u tych dzieci na rozwój poważnego problemu ogólnoustrojowego (w tym kontekście trudno się dziwić, że coraz częściej u dzieci i młodych osób występują poważne choroby, z nowotworami włącznie - przyp. red.).
    Przez pierwsze 5 dni dzieci były nieznośne. To był typowy efekt odstawienia (podobnie jak w przypadku alkoholu czy narkotyków - przyp. red.). Potem jednak dzieci te zaczęły mieć lepszą koncentrację, lepsze wyniki w szkole, rodzice zauważyli, że były mniej rozdrażnione, nauczyciele zauważyli, że dzieci te przestały sprawiać problemy w klasie. Same dzieci zauważały, że ich umysły przestały być "zamglone".
    Te wszystkie zmiany nastąpiły w ciągu jedynie 10 dni i to przy niezmienionej liczbie kalorii i niezmienionej masie ciała.

    Ciąg dalszy "na dniach" ??

Żródło: Facebook