Teleporady

Latami skarbówka wydawała interpretacje podatkowe, według których teleporady nie są usługami medycznymi, ponieważ nie ma osobistego kontaktu z pacjentem. Z tego powodu teleporady medyczne nie mogą być zwolnione z VAT. Skarbówka twierdziła:

"Nie można zatem świadczonych przez niego usług określić mianem usług opieki medycznej. Nie można bowiem świadczyć usług w zakresie opieki medycznej, bez wnikliwego zbadania danej osoby, jej obserwacji oraz opieki nad nią w procesie działań medycznych, a to podstawowe warunki definiujące te usługi."

Mimo to, obecnie teleporady mają być standardem. Zmieniła się mądrość etapu, można nagle skutecznie zbadać pacjenta przez telefon lub Skype. Jak powiedział dr Paweł Grzesiowski "To nie jest rozwiązanie szczęśliwe, zmuszanie pacjenta do wizyty w przychodni i zmuszanie lekarza do oglądania pacjenta". W sumie to się zgadzam, nasz system ochrony zdrowia działałby znacznie lepiej, gdyby nie pacjenci i ich choroby. Jak nie będzie pacjentów, tyle problemów się nagle rozwiąże. Ale to nie koniec dziwnych wypowiedzi autorstwa wpływowych lekarzy.

Główny Inspektor Sanitarny, Pan Jarosław Pinkas zupełnie szczerze wypalił w Radio Zet, że maseczki nie chronią przed wirusem, mają tylko przypominać o pandemii. No to może zamieńmy je na jakieś przypinki? Czy nie można wszystkim przypominać o tej przeważnie bezobjawowej chorobie w inny sposób? Czy Szumowski z Pinkasem co jakiś czas przypominają nam, jak wielką lipą są te maseczki, bo mają z tego ubaw, czy może jest inny powód?

Przecież to jest śmieszne. Dzieci w autobusie do szkoły muszą mieć maseczki, mogą je zdjąć idąc do szkoły, na korytarzu w szkole znowu muszą je założyć, ale w sali mogą je ponownie zdjąć. Na pewno ma to głęboki sens. Ideologia, bo przecież nie rozum, który każe się tak zachowywać, powinna mieć swoją nazwę: namordyzm.

Podobnie głęboki sens ma zakaz rozdawania cukierków na urodziny. Złowrogi wirus bardzo dobrze roznosi się przez cukierki. Dobrze, że po południu na sali zabaw, gdzie dziecko ma imprezę urodzinową, wirusów już nie ma. Zostały na cukierkach.

Nie ma też sensu trzymanie ponad 100 tysięcy osób na kwarantannie, bo mieli nieszczęście znaleźć się niedaleko osoby, której niezwykle czułe testy dały pozytywny wynik. Znaleźliśmy się w miejscu, w którym testy są tak czułe, że wykrywają wirusa, tam gdzie go nie ma, osoby zakażone są w przeważającej większości chore bezobjawowo a narzucane siłą maseczki, według naszej namordystycznej władzy, nie chronią przed wirusem.

Jak wyjść z tego obłędu? Tak jak powtarza dr Paweł Basiukiewicz: trzeba w ogóle zaprzestać zgłaszania a w efekcie testowania i izolacji podejrzeń SARS2.

Trzeba zakończyć ten cyrk i żyć dalej, tak jak żyliśmy od początku świata do 2020 roku.


Źródło: https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=3315934758467704&id=1002104843184052